kajman kajman
1214
BLOG

Ja... Ewa Kopacz z prowincji

kajman kajman Polityka Obserwuj notkę 12

W poniedziałkowym programie Tomasza Lisa nowa premier Ewa Kopacz otrzymała możliwość zaprezentowania się w całej krasie. Przyjazne otoczenie, życzliwy moderator, najprostsze pytania – idealna platforma do budowania własnego wizerunku, co - jak wiadomo - jest ostatnio najważniejszym zadaniem realizowanym przez jej urząd.

Nie ma najmniejszego sensu powracać do tego programu i analizowanie konkretnych odpowiedzi udzielonych przez Ewę Kopacz na pytania red. Lisa. W odpowiedziach pani premier nie było bowiem absolutnie niczego, co mogłoby w jakikolwiek sposób zainspirować słuchacza, wzbudzić jego ciekawość albo jakiekolwiek emocje – pozytywne lub negatywne. Wypowiedzi premiera wypełnione były banałami, ogólnikami i komunałami, które po 7 latach rządów PO każdy już dobrze zna.

Z programu wyłonił się jednak pewien psychologiczny profil Ewy Kopacz, niby już dobrze znany, ale mimo tego ciekawy w konfrontacji z wymaganiami i oczekiwaniami związanymi z jej nową funkcją. Kopacz jest najwyraźniej przekonana, że niekończące się odpowiedzi są sposobem na zbudowanie pozytywnego odbioru przez słuchacza. Pytania Lisa były kwitowane długimi tyradami, które bywały wielowątkowe i w pewnym momencie pani premier traciła w nich logiczną ciągłość. Były momenty, że Lis tracił także wątek i musiał się dopytywać, ale nic z tego nie wynikało. Rozmowa wyglądała jak potrząsanie workiem z rupieciami – te same tonacje tylko w różnej kolejności.

Wydaje mi się, że szczególnie męczące dla słuchacza musiały być te wypowiedzi Kopacz, w których ramolnie powtarzała, jak istotna jest ciężka praca i jak ciężko pracują ministrowie włącznie z ich szefową i że tylko ciężka praca będzie nagrodzona i tylko ona prowadzi do zamierzonego celu. Ten motyw wracał jak mantra przez cały program i pobrzmiewała w nim zdarta płyta poprzedniego premiera. Podobnie było z tezą, że Europa musi mówić jednym głosem w obliczu kryzysu ukraińskiego. Sprowadzenie ważnego tematu międzynarodowego ad absurdum tworzyło nieodparte wrażenie, że Kopacz niczego nie rozumie. Obawiam się, że to nie tylko wrażenie lecz obiektywny fakt. Również jej reakcja na niefortunne wypowiedzi min. Marka Sawickiego była daleka od oczekiwanej reakcji poważnego premiera. Powoływanie się na rozmowę telefoniczną z nim, podczas której „kulturalnie” zrugała ministra, trąci bylejakością w doborze argumentów dla opinii publicznej.

Kopacz cały czas czuje się politykiem z drugiego lub nawet trzeciego szeregu. Próbuje nadrabiać to podkreślaniem, że przyszła z „prowincji”, a tam też jest Polska. Słuszne słowa, ale Kopacz przyniosła ze swoją „prowincjonalnością” przede wszystkim to, co jest negatywnie postrzegane w związku z tym określeniem. Jest bez wątpienia politykiem – jeżeli wolno ją politykiem nazwać – bardzo kiepskiego formatu. Rodzi to rozliczne obawy, że cwaniacy i lobbyści bez problemu będą ją wykorzystywać do swoich celów. Widać, że już to ma miejsce, bo szastanie pełną garścią budżetowymi milionami w celu gaszenia społecznych pożarów w okresie przedwyborczym pachnie przestępstwem. Nie ulega wątpliwości, że dekompozycja państwa będzie przy Kopacz jeszcze szybciej postępować niż za Tuska. 

kajman
O mnie kajman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka