Co może się wydarzyć na 3 dni przed piątą rocznicą dramatu smoleńskiego w ferworze kampanii wyborczej? Odpowiedź jest prosta: należy wydobyć z kapelusza taki wątek, który zwykle wzburzał stronę najbardziej z tym dramatem związaną, czyli PiS.
I oto pojawia się... Nasi genialni eksperci od odczytywania kopii zapisów czarnych skrzynek Tupolewa, po wielu latach zmagań, odczytują ponad 30% więcej tekstu z kopii i okazuje sie, że nowa wiedza stawia na głowie całe śledztwo smoleńskie. Gen. Błasik, którego potępiano za całe zło smoleńskie, został jakiś czas temu zrehabilitowany - nie było go w kokpicie. Nowy odczyt przeczy temu - Błasik był w kokpicie! Nie jest to żadna niespodzianka. Taką tezę postawiłem w moich wcześniejszych artykułach na temat katastrofy smoleńskiej. Generał udał się do kokpitu, aby wspomóc pilotów po pierwszej eksplozji. Nie zapominajmy, że Tupolew zaczął się rozpadać jeszcze przed uderzeniem o ziemię.
Cel całego zamieszania jest jednak zupełnie inny. Kampania prezydencka nie rozwija się po myśli obecnego prezydenta. Dobrze byłoby wrzucić cały PiS wraz z ich kandydatem dr Andrzejem Dudą ponownie w "szaleństwo smoleńskie", pokazać, że PiS to "sekta smoleńska" i tą drogą zbudować ponownie dystans między wyborcami a PiSem. Utrata miejsca pod żyrandolem to zapowiedź klęski w wyborach parlamentarnych. Dlatego też PO zrobi wszystko, a z nią spolegliwa prokuratura, sądy i media, aby te wybory wygrał Komorowski. Partia, która sfałszowała wybory samorządowe, która dzisiaj ponownie opluwa rodziny ofiar Smoleńska, posunie się do każdego draństwa.
