kajman kajman
291
BLOG

Wątpliwości w lustracji Prezydenta

kajman kajman Polityka Obserwuj notkę 4

W ostatnich dniach lutego media obiegła wiadomość, że sąd dokona weryfikacji oświadczenia lustracyjnego miłościwie nam panującego Prezydenta Bronisława Komorowskiego.  Wielu obserwatorów było tym zaskoczonych, ponieważ PBK składał już takie oświadczenie przy okazji ubiegania się o prezydenturę w 2010 roku. Nie pomogło oświadczenie IPN, że nie pojawiły się żadne nowe materiały dowodowe, które mogłyby podważyć prawdziwość poprzedniego oświadczenia. Na sądzie nie zrobił także żadnego wrażenia wniosek prawnika PBK o odstąpienie od sprawdzenia oświadczenia lustracyjnego. Prawo stanowi, że oświadczenie lustracyjne kandydata musi być sprawdzone – oświadczył sąd.

Po paru dniach sąd triumfalnie obwieścił, że kandydat Komorowski jest czysty jak łza, że jego oświadczenie lustracyjne jest prawdziwe i że może ubiegać się on ponownie o najwyższy urząd w państwie. Uradowane media skorzystały z okazji, aby przypomnieć narodowi sylwetkę Komorowskiego - niezłomnego antykomunistycznego opozycjonisty z mrocznej epoki PRL. Uspokojeni obywatele dowiedzieli się przy tym, że na półkach księgarskich pojawi się niebawem wywiad-rzeka z PBK, w którym opowie on na własnym przykładzie o „zwykłym polskim losie”. Wyrok sądu uruchomił zatem ciąg wydarzeń, które w jednej chwili uczyniły z PBK walecznego supermana. Miał on także pokazać, jak wiele dzieli w tej sprawie innych kandydatów do urzędu, którym brakuje kombatanckiej karty, bo przyszli na świat 20 lat po PBK.

Komorowski jest bardzo dumny z historii swojej działalności opozycyjnej w czasie PRL. Przypomina on ją wszem i wobec przy każdej okazji. Ta historia to jego oręż przeciwko politycznym adwersarzom, droga do ośmieszania i kpienia z tych, którym bieg wydarzeń zaoszczędził esbeckich zatrzymań i internowania podczas stanu wojennego. Czy jednak w tej osobistej historii PBK wszystko jest krystalicznie czyste i nieskażone żadnymi okolicznościami, które mogą budzić wątpliwości? Tak nie jest i być może dlatego media nie starają się jej penetrować, by nie odkrywać niebezpiecznych związków obecnego prezydenta.

PBK w swojej książce opisuje ścisłą współpracę z Antonim Macierewiczem w okresie ich wspólnej działalności opozycyjnej w PRL. Macierewicz był wówczas dla Komorowskiego podziwianym „zwierzchnikiem”. PBK wspomina, że w 1972 roku zaplanował wraz ze swoim kolegą zbrojny zamach na milicjanta z okazji drugiej rocznicy krwawego stłumienia protestów stoczniowców. Do wykonania swojego zamiaru zdobyli nawet pistolet. Kiedy Komorowski pochwalił się swoimi planami przed Macierewiczem, ten jak oparzony zerwał z nim natychmiast wszelki kontakt. W ten sposób Komorowski skonfrontował swój młodzieńczy radykalizm z „tchórzliwością” Macierewicza.

Dokładniejsza analiza tego incydentu pokazuje jednak coś zupełnie innego, na co chyba nie zwrócił uwagi nawet sam PBK podczas opisu swojego bohaterstwa. W czasie, który wspomina PBK, w środowiskach opozycyjnych dominowała postawa intelektualnej walki z komunistycznym reżymem. Walka zbrojna nie wchodziła w rachubę bowiem wiadomo było, że reżym tylko czeka na okazje do zastosowania represji  za „zamiar zbrojnego obalenia władzy ludowej”. Za takie oskarżenie groziły najwyższe kary. Czyżby młody Komorowski o tym nie wiedział? Trudno w to uwierzyć. Zachowanie Macierewicza jest natomiast całkowicie zrozumiałe.  Postąpił tak, jak nakazywały instrukcje dla działaczy opozycji w sytuacji, kiedy zostaje zidentyfikowany esbecki prowokator.

Pytanie, czy Antoni Macierewicz dostrzegł w Komorowskim prowokatora, pozostanie tak długo otwarte, jak długo nie da na nie odpowiedzi sam Macierewicz. W tym czasie i w następnych latach Komorowski demonstrował wobec SB nieprzejednaną postawę, jak wspominają ludzie demokratycznej opozycji z tamtych czasów. Nie dał się złamać i nigdy nie zdradził spraw związanych z opozycją - potwierdzają.

Ciekawe, czy współtowarzysze Komorowskiego wiedzieli wówczas, że od 1970 roku pozostaje on w związku z Anną Dembowską primo voto Dziadzia, której rodzice byli emerytowanymi oficerami SB. Jan Dembowski – ojciec dzisiejszej Pierwszej Damy – zakończył swoją służbę operacyjną w stopniu pułkownika. W jego domu Komorowski miał więc doskonale zakonspirowany lokal, w którym mógł w rodzinnej atmosferze i nie budząc jakichkolwiek podejrzeń opowiadać o wszystkim, co dotyczyło opozycji demokratycznej. Naiwnością byłoby sądzić, że to nie miało miejsca. Informacje z pierwszej ręki trafiały zatem na biurka oficerów SB poprzez rodziców Anny, którzy w 1977 roku stali się teściami Bronisława Komorowskiego. Nie jest wykluczone, że pomysł zamachu na milicjanta powstał właśnie po zainstalowaniu się Komorowskiego w rodzinie Dembowskich.

Jan Dembowski umiera w 1981 roku, w którym gen. Jaruzelski niszczy Solidarność i internuje w Jaworzu jego zięcia, Bronisława Komorowskiego. Kilkumiesięczne internowanie Komorowskiego to okres pobytu w komfortowych warunkach w domu wypoczynkowym. Inni internowani opozycjoniści nie mieli takiego szczęścia. Zamknięto ich w celach więzień i obchodzono się z nimi brutalnie. Komorowskiego potraktowano ulgowo, najwyraźniej zasłużył się on swoją działalnością opozycyjną dla ludowej Polski. W Jaworzu Komorowski spotkał się z późniejszymi animatorami III RP: Mazowieckim, Bartoszewskim, Niesiołowskim, Geremkiem i in.

Po zwolnieniu z internowania w 1982 roku Komorowski podjął regularny dialog operacyjny ze Służbą Bezpieczeństwa, która w 1984 roku zarejestrowała go w kategorii „zabezpieczenie”. Było to o tyle dziwne, że tę kategorię otrzymywali zwykle agenci SB. Choć być może wcale to nie jest aż takie dziwne…

PBK to niezwykle mroczna postać, zanurzona w bagnie esbeckiej agentury i najprawdopodobniej także zdrady. Jego działalność opozycyjna w PRL okraszona jest licznymi znakami zapytania i licznymi wątpliwościami. To wyjaśnia karierę Komorowskiego w III RP, w której on, członek zaledwie drugiego szeregu opozycji demokratycznej, zostaje wysunięty na front władzy w nowej postkomunistycznej Polsce. Komorowski to zaufany człowiek postkomuny, co potwierdził przez lata swojej politycznej kariery. Komorowski to strażnik układu, który jest obcy polskiej racji stanu. Zbliżające się wybory prezydenckie są szansą na udzielenie zaufania kandydatowi, który jest krystalicznie czysty. Komorowskiemu tej czystości w każdym względzie brakuje.

kajman
O mnie kajman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka